"Land of Enchantment"
Hotel El Rancho w Gallup Nowy Meksyk należy do rodziny Ortega, która jednocześnie prowadzi sklepy z indiańską biżuterią. Kontakty handlowe Ortegów z Indianami sięgają dawnych czasów, stąd ich nazwisko to znana w tej części Stanów marka. Samo miasto to światowa stolica Indian i to tu organizowany jest corocznie kilkudniowy zjazd Indian z różnych plemion Inter-Tribal Indian Ceremonial.
Hotel zbudowano w 1937 roku i odtąd spała tu niezliczona liczba wielkich gwiazd Hollywood, których zdjęcia wiszą na ścianach w całym hallu. Życie towarzyskie tętniło tu i w znanej restauracji i w kasynie. Armand Ortega kupił ten hotel w latach 80. XX wieku, pozostawiając jego główną część do zwiedzania. A wnętrze jest obłędnie piękne, trzeba się tylko tam raz znaleźć i poczuć tę atmosferę indiańsko-meksykańskiej kultury i sławetnego kina z początków jego świetności.
Old Town to urocza historyczna dzielnica Albuquerque w Nowym Meksyku. Biegnąca tu przez miasto Route 66 niegdyś była najruchliwszym odcinkiem tej trasy. Miasto słynie z Central Avenue, która jest najdłuższą aleją na świecie.
Na domach w Nowym Meksyku suszą się papryczki chili. Do obłędnego meksykańskiego jedzenia w restauracjach podają sosy, pytając: Red or green? Czerwony czy zielony? Łatwo się pomylić kierując się naszymi europejskimi podniebieniami, gdyż, jak się przekonaliśmy na własnych językach, z tych dwóch to czerwony jest jadalny, a zielony niezwykle ostry. Kto podejmie wyzwanie...?
Kimo Theatre w Downtown to kino otwarte w 1927 roku w pięknym budynku w stylu Pueblo Deco (typowym dla tutejszej meksykańskiej zabudowy). W środku wystrój prawie tak niezwykły jak w Hotelu El Rancho – współcześnie nie przywykliśmy do takich kin. Repertuar też nietypowy, np. grają tu „King Konga” tyle, że w trzech wersjach: z 1933 roku, z 1976 roku i z 2005 roku.
„66 Diner” w Albuquerque to restauracja, w której spotykają się członkowie Stowarzyszenia Route 66 w Nowym Meksyku. Kolejny przykład knajpy, która na nic nie wygląda z zewnątrz, a w środku nie wierzysz własnym oczom gdzie się znalazłeś, i pośród gwaru licznych gości czekasz w kolejce(!) na stolik, bo podają tu tak dobre żarcie.
Do Santa Fe w Nowym Meksyku prowadzi Route 66 sprzed 1937 roku, bo w tym roku wybudowano skrót łączący bezpośrednio Santa Rosa z Albuquerque. Pomógł on zaoszczędzić 4 godziny podróży. Jednak Santa Fe to piękne indiańskie miasto i nie warto go omijać.
Santa Fe Plaza to główny plac w tym mieście.
Palace of Governors, czyli Pałac Gubernatorów, zbudowany w 1610 roku (roku założenia miasta przez Hiszpanów) w stylu adobe, jest najstarszym budynkiem urzędowym na terenie USA. Cała zabudowa Santa Fe to właśnie budynki z gliny w brązowo-pomarańczowej kolorystyce. Innych, zgodnie z zarządzeniem władz miasta, nie wolno tu stawiać. Dzięki temu zachowano oblicze architektury zapoczątkowane przez mieszkających na tych terenach Indian Pueblo.
Sztuka na ulicy – tak jest w wielu miastach w Stanach. Tutaj szczególnie – setki galerii, wystaw czy targów w Santa Fe tworzą ogromny rynek dzieł sztuki w skali Ameryki i świata. Codziennie na Santa Fe Plaza na skwerze w budkach, czy też dookoła wprost na chodnikach, rozkładają się ze swymi kocami Indianie, siedząc w kucki, sprzedają swoje wyroby, głównie piękną biżuterię. Schylam się po bransoletę, niezwykłe tłoczenia, grawery, duży ciężar, i cena... 1000 $. A po liczbie sprzedających widać, że chętnych nie brakuje.
Meksykańskie jedzenie w jakiejś szopie? Ponownie można się przekonać, że opakowanie nie stanowi o tym co w środku – bo tu oszałamiająco kolorowy wystrój i oszałamiające potrawy. Zestaw do skonsumowania i nie zapomnienia.
Na Route 66, jeżeli tylko czas pozwala, warto wybierać dłuższą trasą. Warto też się zatrzymywać, gdzie tylko nam się spodoba, cofać się i zawracać. Na tej drodze jest to bezproblemowe i zawsze nagradza ten jeden ruch kierownicą więcej.
Restauracja Route 66 w Santa Rosa Nowy Meksyk.
Objawy kreatywności, nawet za najmniejsze pieniądze, przysparzają radości na Route 66. Wystarczyła makieta kowboja, namalowanie okna i napisu, żeby z niszczejącego budynku powstała atrakcja przy drodze.
Auto Museum w Santa Rosa – ogromna hala z niewiarygodnie odrestaurowanymi starymi i starszymi amerykańskimi samochodami. Dookoła pod ścianami wiele pamiątek związanych bezpośrednio z motoryzacją. Przy samym wejściu sklepik z pamiątkami. Samochodziarze jak my, nie są w stanie stąd wyjść i mogą stracić dech w zachwytach nad tymi rękodziełami.
Wiele z tych aut jest na sprzedaż! Ostatnio kupowali tu Anglicy, Duńczycy, Australijczycy. Stojący pośrodku wystawy Dodge Coupe rocznik 1939 (przez 30 lat stał w stodole w Arkansas i nie był ruszany z miejsca) należy obecnie do małżeństwa Anglików, którzy co dwa lata przyjeżdżają do Santa Rosa, biorą samochód i jadą w podróż po Route 66. Po czym po kilku tygodniach odstawiają auto z powrotem do muzeum, wsiadają do samolotu i wracają do domu. Aż do następnego przyjazdu. Pozazdrościć pomysłu i fantazji!
A to właściciel Auto Museum i warsztatu samochodowego po drugiej stronie ulicy – James „Bozo” Cordova. Złote ręce, znajomość historii motoryzacji i miłość do aut. To on ze swoim zgranym zespołem mechaników – mówi, że są jak rodzina – gruntownie remontują i odnawiają stare pojazdy. Bozo już jako 6-latek złożył swój pierwszy model auta, a jako 12-latek – prawdziwy samochód. I odtąd zajmuje się tylko tym. Muzeum założył 15 lat temu (w 2000 roku), a warsztat – jak to mówią Amerykanie „garaż” – prowadzi już od 37 lat, z tą samą ekipą.
Trading Post w Tucumcari Nowy Meksyk. Tu sklep zaczyna się już przy drodze. Na zewnątrz masa starych tablic, kół, dystrybutorów i pustych beczek po paliwie, wymieszana z żelaznymi konstrukcjami nieużywanych już maszyn i wozów rolniczych. Znowu chodziliśmy wokół tego zbiorowiska jako omamieni.
Koniec języka za przewodnika – w Tucumcari jest blisko 30 murali upamiętniających Route 66. Jeździmy po mieście, pytamy, szukamy i podziwiamy.
Restauracja Pow Wow – pow-wow to w tradycji Indian północnoamerykańskich zjazd plemienny lub międzyplemienny z ceremonialnymi tańcami i śpiewami. Do środka trzeba zajrzeć koniecznie, choćby ze względu na malunki na ścianach. Na jednej z nich namalowane są osoby siedzące przy stolikach w tej knajpie. Od wejścia nie da się ich odróżnić od żywych ludzi faktycznie siedzących na kanapach i jedzących posiłki.
Jeden z najbardziej znanych na Route 66 Blue Swallow Motel. Swoją sławę zawdzięcza m.in. ogromnemu błękitnemu neonowi z jaskółką – a w USA im większy, mocniej i barwniej świecący nocą neon, tym bardziej znane i chętniej odwiedzane miejsce. A na Route 66 tym bardziej kultowe miejsce. Prowadzony przez Kevina i Nancy wraz z synem Cameronem i jego żoną Jessicą, którzy przeprowadzili się tutaj specjalnie z Kentucky.
Do każdego pokoju przypisany jest garaż, każdy z innym motywem malowideł: a to samochodziki z animowanego filmu „Auta”, a to prawdziwi bohaterowie filmu „Easy Rider”, lub po prostu Route 66 z mapą całej trasy i portretem Cyrusa Avery nazywanego Ojcem Drogi 66. W jednym z garaży zaparkowany jest stary Hudson – marka samochodu dzisiaj już nie istniejąca. Po dacie zamknięcia przedsiębiorstwa można domniemywać, że auto wyprodukowano najpóźniej w 1957 roku. Podobnie jak Pontiac stojący przed lobby motelu, choć ten datuję na jeszcze wcześniejszy 1952 rok.
TeePee Curios to sklep z pamiątkami. Frajda wchodzić do sklepu przestępując próg tipi.