2016-01-01
Czas... coś co jest naszym wrogiem podczas wymarzonej podróży. Za szybko upływa. Ten poradnik nie będzie o tym jak sobie radzić z upływającym czasem, ale o tym jak się on zmienia w naszej podróży po Route 66.
Nasze miejsce w czasie
Somewhere in Time - fani Iron Maiden wiedzą o co chodzi, ale nie o tym tutaj :)
Zacznę od banału (?). W uproszczeniu świat podzielony jest na 24 strefy czasowe, tyle ile godzin liczy doba (choć praktycznie nawet na 40, ale nie wdawajmy się w niepotrzebne tu szczegóły).
My Polacy mieszkamy w państwie nad Wisłą, czyli powinniśmy być świadomi, że mieszkamy w strefie czasowej UTC+1.
Skoro mieszkamy w strefie UTC+1 to co to jest "UTC 0"? UTC to uniwersalny czas koordynowany, a UTC 0 to czas dla południka 0 (zero), który przebiega przez obserwatorium astronomiczne w dzielnicy Greenwich w Londynie.
Wszystko co leży na wschód od Londynu obejmuje strefy czasowe od UTC+1 do UTC+12, a na zachód od UTC-1 do UTC-12.
Do strefy czasowej UTC 0 należy czas zachodnioeuropejski (WET = Western European Time) oraz czas Greenwich (GMT = Greenwich Mean Time).
W Polsce, należącej do strefy czasowej UTC+1, obowiązuje czas środkowoeuropejski (CET = Central European Time).
Jak to się ma do USA? Stany Zjednoczone (które są na zachód od południka 0) objęte są zasięgiem czterech stref czasowych: licząc od zachodniego wybrzeża UTC-8, przez UTC-7, UTC-6, aż do wschodniego wybrzeża UTC-5.
Czasy w USA są nazwane odpowiednio:
PST = Pacific Standard Time (UTC-8),
MST = Mountain Standard Time (UTC-7),
CST = Central Standard Time (UTC-6),
EST = Eastern Standard Time (UTC-5).
Wszystko było by proste, gdyby nie podział na czas letni i zimowy, który wprowadza dodatkowe zamieszanie, ponieważ nie jest wszędzie stosowany.
W opisie czasu obowiązującego w Polsce (CET) pojawia się dodatkowa litera "S" - CEST – Central European Summer Time (Daylight Saving Time) - czas letni. Czas letni w naszej strefie czasowej to czas UTC+2, czyli w lecie w stosunku do strefy czasowej UTC 0 mamy czas przesunięty o dwie godziny.
W USA w określeniu czasu letniego stosowana jest litera "D":
PDT = Pacific Daylight Time (UTC-7),
MDT = Mountain Daylight Time (UTC-6),
CDT = Central Daylight Time (UTC-5),
EDT = Eastern Daylight Time (UTC-4).
Większość Stanów Zjednoczonych stosuje czas letni. Również w stanach, przez które przebiega Route 66, z wyjątkiem np. większej części terenów Arizony. Jedynie tereny należące do Indian Navajo w Arizonie objęte są zmianą czasu na letni.
Co to oznacza? Oznacza to, że jadąc latem z Kalifornii do Arizony, spodziewamy się zmiany czasu, gdyż Arizona leży w innej strefie czasowej niż Kalifornia, a jednak zmiana czasu nie w każdym jej miejscu obowiązuje.
Może trochę praktyki?
No dobrze, a teraz jak to wygląda w praktyce? Zacznijmy od prostszego czasu zimowego.
Bierzemy wtedy pod uwagę nasz czas UTC+1 - czyli gdy mamy godzinę 12:00 w południe, w USA mamy:
- w Kalifornii (UTC-8) godzinę 3:00 w nocy, czyli nasz czas -9
- w Arizonie i Nowym Meksyku (UTC-7) godzinę 4:00 w nocy, czyli nasz czas -8
- w Teksasie, Oklahomie, Kansas, Missouri i Illinois (UTC-6) godzinę 5:00 w nocy, czyli nasz czas -7
Oczywiście dla wielu godzina 5:00 to piąta nad ranem, a nie w nocy, ale przyjmujemy punkt widzenia większości, która w tym czasie jednak najczęściej śpi ;-)
Odejmujemy więc od polskiego czasu odpowiednio 9, 8 i 7 godzin.
Trochę inaczej jest to w czasie letnim, gdzie nasz czas to UTC+2 - gdy u nas jest godzina 12:00 w południe, to w USA mamy:
- w Kalifornii (UTC-8) godzinę 3:00 w nocy, czyli nasz czas -9
- w większości Arizony (UTC-8) godzinę 3:00 w nocy, czyli nasz czas -9
- w części Arizony (tereny plemiona Navajo) i Nowym Meksyku (UTC-7) godzinę 4:00 w nocy, czyli nasz czas -8
- w Teksasie, Oklahomie, Kansas, Missouri i Illinois (UTC-6) godzinę 5:00 w nocy, czyli nasz czas -7
Czyli znowu odejmujemy od polskiego czasu odpowiednio 9, 8 i 7 godzin z wyjątkiem Arizony, gdzie czas jest taki sam (na większości terenów) jak w Kalifornii, czyli -9 godzin.
Przydatne mogą być powyższe mapki.
Biorąc pod uwagę podróż po Route 66 poruszamy się w obrębie 3 stref czasowych, lądując więc w LA lub Chicago ustawiamy lokalny czas, a później przemierzając Route 66 jesteśmy zmuszeni dwukrotnie zmienić ustawiony pierwotnie czas.
W naszej majowej podróży, przemierzając Route 66 z zachodu na wschód, zmienialiśmy czas po raz pierwszy na granicy Arizony i Nowego Meksyku, i po raz drugi na granicy Nowego Meksyku i Teksasu. Pamiętać oczywiście trzeba o zmianie czasu na kolejnych lotniskach w drodze do USA, na których przesiadamy się do kolejnych samolotów, ustawieniu zegarka po przylocie do miasta docelowego, i potem odwrotnej „procedurze” zmiany czasu w drodze powrotnej do Polski.
Polecam stronę time.is, na której można zorientować się w aktualnym czasie w różnych miejscach na świecie.
Szczęśliwi czasu nie liczą
To prawda, w tak pięknej podróży wydawać się może, że kontrolowanie czasu nie jest nam potrzebne.
Niestety czasami warto pamiętać o strefach czasowych. Na naszym przykładzie powiem, że zapomnieliśmy o zmianie czasu na granicy Nowego Meksyku i Teksasu i o mało co nie zdążylibyśmy poznać właścicieli MidPoint Cafe, która była czynna do godz. 16:00. Sądziliśmy, że mamy dużo czasu, bo na zegarkach była dopiero 14:00, jednak w rzeczywistości była już 15:00 :) Warto więc jednak kontrolować czas, choćby ze względu na godziny otwarcia restauracji, muzeów, czy punktów informacji turystycznej. I co bardzo istotne, trzeba być świadomym różnic w czasie w różnych miejscach na świecie, m.in. ze względu na opisywane w artykule "Siła pieniądza" przerwy techniczne w bankach.
Data to też czas
I tutaj jedna uwaga - w USA datę zapisujemy nieco inaczej niż u nas w Polsce, a mianowicie w formacie miesiąc/dzień/rok (mm/dd/yy), np. 12/21/15 to 21 grudnia 2015 roku.
Time is on my side, yes it is...
Parafrazując i podsumowując... czas jest po naszej stronie, tam gdzie jesteśmy, ale nie oznacza to, że mamy nad nim pełną kontrolę – nie mamy wyjścia i jesteśmy zmuszeni podporządkować się mu według zasad opisanych powyżej :)